niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział 4

                                                                 Rose

Szłam razem ze Stefanem i Kariną. Prowadziła nas do auta w ,którym czkała Ivan.
- Po co my tam w ogóle idziemy , bal nas ominie. - oznajmiłam.
- To będzie lepsze niż bal - odpowiedziała. Za zakrętu czekało na nas czarne auto. Siadłam ze Stefanem na tył. Karina zaś usiadła z przodu. Nagle zobaczyłam pełno butelek
- Co to jest - zapytałam zdezorientowana.
- Zadajesz dziwne pytania - odpowiedział Ivan. Popatrzyłam ze zdziwieniem na Stefana ,a on na mnie Nagle auto ruszyło. Jechaliśmy z 20 minut.
- Może ,powiecie o co chodzi - oznajmił Stefan.
- No dobra ,jedziemy na imprezę do Rose - odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna.
- Kto to jest Rose? - pało następne pytanie z moich ust.
- Rose ,jest moją przyjaciółką. -odpowiedział krótko Ivan. Po następnych 20 minutach byliśmy już na miejscu. Ivan zatrzymał auto przed domem ,gdy nagle jakaś starsza kobieta koło trzydziestki wyszła nam na przywitanie. Miała ona bardzo krótkie blond włosy, niebieskie oczy i usta pomalowane na czerwono. Podeszła do Ivana i przytuliła go.
- Dawno Cię nie widziałam - oznajmiła uśmiechając się.
- Ja ciebie też. Oto moi przyjaciele Karina ,Stefan ich znasz. Kobieta podeszła do każdego i podała rękę. W pewnym momencie stanęła ,przede mną.
- A kto to ?-zapytała Ivana ,nie robiąc sobie sprawy z tego ,że stoję obok.
- Eleanor ,kuzynka Kariny - oznajmił.
-Miło mi - powiedziała i podała mi rękę. Nic nie odpowiedziałam ,zaczęłam wzrokiem szukać czegoś lepszego i interesującego do oglądania ,niż jej. Kobieta schowała rękę i najwyraźniej była trochę zdezorientowana, czego nie uścisnęłam jej dłoni.
-Zapraszam do środka.Udaliśmy się do zaproszonego domu, gdy weszliśmy ,wystrój nie robił na mnie "szału".
-To gdzie ta impreza, gdzie goście ?-zapytał Stefan.
- Gośćmi jesteście wy, czekałam tylko na was - oznajmiła właścicielka. W tel grała jakaś denna muzyka, jak na pogrzebie. Kobieta wyciągnęła z barka lampki wina i podała każdemu. Stałam przy sofie, i rozglądałam się po pokoju.
- Usiądź -powiedziała blondynka. Popatrzyłam się na nią wzrokiem zabójcy i usiadłam. Po paru minutach prawie każdy był już dość nachlany. Postanowiłam pójść na spacer, zwiedzić okolice. Po 20 minutach wróciłam ,udałam się do salonu w którym zobaczyłam całującego się Ivana z Rose. Zauważyli mnie ,bo przerwali.
-Gdzie Karina i Stefan -zapytałam nie pewnie zaszokowana obrazem ,który zobaczyłam przed chwilą.
- U góry w pokoju - wypowiedziała się kobieta. Odwróciłam się i usłyszałam za sobą głos Ivana.
-Nie szedł bym do nich. Postanowiłam w takim razie udać się do kuchni. Długo w niej  nie zostałam. Zdenerwowana wróciłam ponownie do salonu zastałam tylko Ivana. 
-Gdzie twoja kobieta ? -zapytałam.
- w łazience.
- Kiedy wracamy ?.
- Jutro - odpowiedziała i uśmiechną się głupkowato.
- Ivan pytam poważnie.
- No jutro ,a teraz choć napijmy się- oznajmił i podał mi lampkę wina.
- Nie ,dzięki - odpowiedziałam po czym odłożyłam ją na miejsce.
- Czego ty taka jesteś ? - mówił przybliżając się do mnie
- Jaka ?- zapytałam zdziwiona.
- Taka nieśmiała ...
- Człowieku ty chyba nie wiesz co mówisz. Za dużo wypiłeś. Kątem oka zobaczyłam postać stojącą na schodach.
- Twoja 'przyjaciółka' - powiedziałam po czym odwróciłam się w jej stronę. Ivan zrobił to samo. Kobieta podeszłą do niego i wzięła go za rękę.
- Teraz ja i Ivan idziemy na górę, jak chcesz wiedzieć ,gdzie jest księga rodziny Calder to, nie przeszkadzaj nam. -powiedziała i pociągnęła go za sobą. Skąd ona w ogóle wiedziała o tej księdze. Przecież ona nie jest z nami spokrewniona. Usiadłam na sofie , do głowy zaczęły mi przychodzić różne myśli. Wzięłam lampkę wina ,którą przed kilkoma minutami odstawiłam...

OD MK:  Rozdział taki sobie. Nie podoba mi się. Zastanawiam się nad usunięciem... bloga. Ale jeszcze nie wiem. Nowego bohatera dodam niedługo do zakładki.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 3

                                                          Miss Atlanty

Zbudził mnie huk dobiegający z kuchni. Niechętnie wstałam z łóżka i udałam się do łazienki.Ubrałam na siebie fioletową bluzkę,czarne jeansy, żakiecik tego samego koloru i moje ulubione buty. Zeszłam po schodach i udałam się do kuchni.
- Och, już wstałaś? - zapytała ciotka
- Tak zbudził  mnie hałas - odpowiedziałam.
- Przepraszam Cię ... , na stole masz śniadanie ja już muszę iść.
- A gdzie idziesz ?
- Do pracy, wrócę z wujkiem o 20;45. - odpowiedziała i wyszła. Podeszłam do stołu i zobaczyłam talerz a w nim mleko i płatki.  Na mojej twarzy pojawił się grymas. - Nie mają czegoś lepszego do jedzenia ?- zapytałam sama siebie i zaczęłam szperać w szafkach. Po dłuższej chwili nic nie znalazłam. Postanowiłam, że zjem na mieście, wzięłam torebkę i wyszłam z domu. Poszłam do McCormick & Schmick's Seafood Restaurant i zamówiłam danie. Gdy czekałam na jedzenie dostałam sms'a od Kariny. 
[ Dzisiaj bal w Grant Park , przyjdź poznasz moich znajomych ]. Nic jej nie odpisałam. Po chwili, kelner przyszedł i podał jedzenie. Gdy zjadłam postanowiłam pochodzić po sklepach w poszukiwaniu sukni. Udałam się do jednego z droższych sklepów w Atlancie. Od razu podeszłam do właścicielki tego sklepu. 
- Dzień dobry 
- Dzień dobry, w czym pomóc ?-zapytała starsza kobieta ok.50 lat
- Szukam jakiejś sukni na bal. - oznajmiłam. 
- A ma być to coś konkretnego ? - padło następne pytanie. 
- Myślałam o sukni z kremowego atłasu, pokryta kropkowanym tiulem, czy szyfonem, z małą niebieską satynową kokardką w talii. - odpowiedziałam bez zastanowienia. 
- Cena gra role? 
- Nie. - odpowiedziałam krótko. Kobieta udała się w stronę drzwi, które znajdowały się na końcu pomieszczenia.Otworzyła je i weszła do środka, zrobiłam to samo. Moim oczom ukazała się suknia jak z bajki. 
- Chodziło pani o coś takiego ? -zapytała właścicielka. 
- Tak właśnie o taką suknie mi chodziło. - odpowiedziałam uradowana. 
- Niestety jest droga. - oznajmiła.
- Mówiłam cena nie gra roli. Ile ? -zapytałam
- 3980 USD.

                                                               ***

[Dom wujków - 18:05]
Przygotowywałam się na bal, gdy nagle zadzwonił telefon. Odebrałam połączenie od Kariny.
-Tak.
- Cześć, pamiętaj bal zaczyna się.
- Wiem o 19:30 - przerwałam jej.
- Nie wiem czy ci mówiłam ,ale trzeba być z osobą towarzyszącą , ponieważ będą tańce...
- Wiesz ,raczej nie wspomniałaś.
- Przepraszam Cię, zapomniałam o tym. - tłumaczyła się.
- Dobra nic się nie stało. - oznajmiłam. Idę się przygotowywać - dodałam.
- Ok ,do zobaczenia.
Rozłączyłam się i tak jak powiedziałam poszłam się szykować. O 19 byłam już gotowa, ubrana w suknie ,umalowana , uczesana itp. Zamówiłam taksówkę, po piętnastu minutach przyjechała. Zawiozła mnie na czas do Grant Park. Wyszłam i udałam się do Muzeum Cyklorama, gdzie miał się zacząć bal. Ludzie zaczęli się zbierać. Nagle w tłumie zobaczyłam Karinę, podeszłam do niej.
- Hej, jestem - oznajmiłam.
- Hej, chce ci przedstawić moich znajomych. To jest Caroline , Ophelie, Dennis i Mason. Moim oczom ukazały się cztery osoby. Caroline była blondynką o krótkich blond włosach i niebieskich oczach. Ophelie ma brązowe włosy, oczy tego samego koloru i ciemniejszą karnacię. Dennis jest blondynem, a Mason ciemnowłosym chłopakiem.
- Eleanor, miło mi -przedstawiłam się. A gdzie Stefan ?
- Stefan zaraz przyjdzie - odpowiedziała. Nagle usłyszałam męski głos, za pewne burmistrza. - Zaczynamy tańce. Podeszłam do okna i patrzyłam jak ludzie dobierają się w pary i zaczynają tańczyć.
- Proszę, by ktoś był wolny - pomyślałam. Nagle zobaczyłam chudego chłopaka, w okularach. Nie był zbyt piękny. Stał po drugiej stronie sali. Moja mina mówiła sama za siebie "Gorzej to być nie może ". Obróciłam się w drugą stronę moim oczom ukazała się twarz. Była to twarz Ivana, dzielił nas milimetry, szybko się odsunęłam.
- Zatańczysz ? - zapytał. Miałam do wyboru jakiegoś nieznajomego palanta w okularkach, albo znajomego, który się do mnie podwala.
- Oczywiście - powiedziałam z niechęcią. Zaczęliśmy tańczyć, nie było aż tak źle. Gdy piosenka się skończyła, podziękowałam za taniec i odeszłam od niego.  Nagle usłyszałam czyjś głos - ładnie wyglądasz. Uśmiech pojawił mi się na twarzy, powoli odwróciłam się w stronę skąd dobiegał głos.
-Stefan, ty też ładnie wyglądasz - oznajmiłam. 
-Za..- nie dokończył  ponieważ przerwała mu Karina, która szła w naszą stronę.
- Idziemy.
-Gdzie ? - zapytałam z ciekawością.
- A to już niespodzianka. - odpowiedziała. Ja i Stefan popatrzyliśmy się na siebie.
-No szybko , Ivan czeka już w aucie ..

_________________________________________________________________________________
Od MK : No i pojawił się 3 rozdział myślę ,że się spodoba. Przepraszam ,że taki długi. Jak widzicie pojawiły się 4 nowe osoby, będą one dodane w zakładce 'Bohaterowie' już za niedługo.
Myślę ,że wyrazicie swoją opinię ^^ 
I pytanie ode mnie, podobają się dwie nowe piosenki ?




środa, 11 lipca 2012

Rozdział 2

                                                              Nowi Znajomi


"Jechałam z 15 minut. Gdy taksówka nareszcie się zatrzymała wysiadłam z niej i udałam się w stronę ogromnego domu ,położonego oddzielnie od innych posiadłości. Gdy już byłam przed drzwiami ,zapukałam.."

                                                                      ***

Tak jak się spodziewałam, drzwi otworzyła mi kuzynka. Zdziwiła się na mój widok.
- Cześć - powiedziałam przerywając niezręczną ciszę.
- Eleanor - powiedziała i uśmiechnęła się. -Ostatnio widziałyśmy się 9 lat temu, zmieniłaś się- dodała.
- Ty też ,wpuścisz mnie czy .. - nie dokończyłam ponieważ przerwała mi.
- Jasne wchodź - odpowiedziała szybko. Weszłam do domu i zaczęłam się rozglądać , w środku było bardzo pięknie. Aż zdziwiłam się ,że ktoś w tym mieście umie tak ładnie urządzić dom.
-Choć zaprowadzę cię do salonu - oznajmiła. Ruszyłam za nią , szłyśmy pięknym długim korytarzem , nagle moim oczom ukazało się duże pomieszczenie. Mój wzrok obiegał cały salon ,był po prostu niesamowity.
- Siadaj - powiedziała Karina.  -Czego przyjechałaś? Jak podróż ? opowiadaj- dodała,widziałam,że ciekawość ją zżera .
- Ach , nie ma co opowiadać
- No jak to nie ma co .. - nie dokończyła ponieważ do salonu wszedł wysoki brązowowłosy chłopak.
- Cześć - powiedział nie pewnie. Jego wzrok raz był skierowany na mnie ,a raz na Karinę.
- To jest Eleanor , moja kuzynka - oznajmiła.
- Stefan Somerhalder , miło mi - przedstawił się , podszedł do mnie podając rękę a następnie siadł koło Kariny. Oboje siedzieli na sofie a ja na fotelu. Nagle rozległ się dźwięk telefonu, który leżał na półce koło kominka.
- Ivan - krzyknęła kuzynka. Do salonu wbiegł ciemnowłosy chłopak i odebrał telefon. Nie rozmawiał długo jakieś dwie minuty. Gdy zakończył rozmowę jego wzrok przeniósł się na mnie. Powoli szedł w moją stronę i mówił :
- Ivan Somerhalder , a ty ślicznotko jak masz na imię ?
- Eleanor Calder - odpowiedziałam podając mu rękę. On zaś ją pocałował.
- Kto dzwonił ? - zapytała Karina. Chłopak odwrócił się w jej stronę i zrobił wielkie oczy - Nie twoja sprawa - odpowiedział . - Przepraszam ale muszę załatwić pewną sprawę , Stefan idziesz ze mną ? - zapytał.
- Dobra ,pójdę - powiedział z grymasem i pożegnał się z Kariną . Zostałyśmy same w tym dużym pięknym salonie. 
- To co Cię tu sprowadza -? zapytała.
- Księga rodziny Calder. Nie ma jej w rodzinnym domu . Wiem ,że wujek Harold miał do niej dostęp.  Przyjechałam nie tylko po zemstę ,ale także odszukać to co zabrali mi Petrovie. To była jedyna pamiątka po moich rodzicach.
- Ale my jej nie mamy - powiedziała nie pewnie.
- Nie wyjadę z Atlanty do póki nie znajdę tej księgi . - oznajmiłam stanowczym tonem.
- Ale ty uważasz ,że my ją gdzieś schowaliśmy. ? - zapytała. Nie skomentowałam tej wypowiedzi.
- Jak ją chcesz odszukać ? - padło następne pytanie z ust Kariny.
- Jakoś dam radę, o której wracamy do domu ?
- Wiesz , ja nie wracam - odpowiedziała .
- Jak to nie wracasz ?
- No zostaje tu na noc ze Stefanem. -uśmiechnęłam się do niej. - Ale nie myśl sobie - nie dokończyła ponieważ przerwałam jej.
- Dobra ,ja się nie wtrącam.- nastała chwila ciszy .
- Jutro jest organizowany bal w " Grant Park " idziesz ? - powiedziała przerywając ją.
- Bal ? Nic o tym nie wiem.
-  Będą wybierać miss Atlanty. Choć będzie fajnie. - oznajmiła.
- A o której się to wszystko zaczyna ?
- O 19:30 i trwa do godziny pierwszej.
- Zobaczymy może pójdę .. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.- Opowiedz coś o sobie- dodałam
-O sobie? -zapytała
- Tak , o tym jak poznawałaś nowych ludzi - rzuciłam.
- Jak sama wiesz wyjechaliśmy 9 lat temu ..- zaczęła opowiadać zajęło jej to do godziny dwudziestej pierwszej. Dowiedziałam się o jej znajomych , Caroline Garrod ,Ophelie Benet , Dennis MQueen i Mason Sommers.
O godzinie 22 byłam już w domu , u wujków. Leżałam na łóżku i rozmyślałam o jutrzejszy dniu.. Po chwili zasnęłam.

____________________________________________________________________________
Od MK :
Myślę ,że rozdział się spodoba. Dziękuje wszystkim za komentarze do tamtego postu.
Jest mi bardzo miło ,że komentujecie . I wyrażacie swoją opinie.
Dziękuje.
Zapraszam również na blog kuzynki :*






sobota, 7 lipca 2012

Rozdział 1

                                              Niezapodziewana Wizyta.

To dzisiaj - pomyślałam
To dzisiaj mam samolot do mojej ukochanej kuzynki, pewnie się mnie nie spodziewa . Nie widziałyśmy się odkąt miałam 9 lat. Na pewno ułożyła sobie idealnie życie. Kiedy ona poznawała okolice , nowych znajomych , swoją szkołę . Ja musiałam zostać sama w Neapolu . Rodzice nie żyją , zginęli w wypadku samochodowym 9 lat temu.Tydzień po pogrzebie moja jedyna kuzynka i jej rodzice , wyjechali  do Atlanty . Zostawiając mnie z obcą kobietą. W przeciągu tych lat w których zostałam sama nauczyłam się ukrywać uczucia. Zdaniem innych zmieniłam się na gorsze , według mnie na lepsze.Już nie mogę się doczekać kiedy będę w Atlancie , wtedy właśnie w życie wejdzie plan zemsty...

*{ Lotnisko }*

Siedziałam w samolocie na swoim miejscu. Walizki były już schowane. Czekałam aż samolot wzbiję się w powietrze. Nagle podeszła do mnie starsza pani.
- Przepraszam , czy te miejsce koło pani jest wolne ? . - zapytała.
- Ależ  oczywiście ,że ... nie ! - odpowiedziałam po czym uśmiechnęłam się szyderczo. Kobieta poszła dalej. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w Atlancie. Niestety dopiero  usłyszałam głos stewardessy.
- Proszę przygotować się do startu. Wiedziałam ,że ta podróż ,będzie długa i męcząca..

Po dziewięciu godzinach wylądowałam w Atlancie. Zabrałam swoją torebkę i wyszłam z samolotu. Udałam się na lotnisko po moje walizki , kiedy je odebrałam podeszłam do jednej z wolnych taksówek. Kierowca automatycznie wyszedł i zabrał mój bagaż. Ja w tym czasie wsiadłam do auta.
- To gdzie mam panią zawieść ? - zapytał w pewnej chwili
- Na ulicę Cherokee Place Southeast. - odpowiedziałam.
Taksówkarz odpalił auto i ruszył.  Po 20 minutach byłam już na danej ulicy. Wysiadłam z auta i rozglądnęłam się. Nie była to bogata ulica ,ale też nie biedna. Zapłaciłam i wzięłam moje dwie walizki. Udałam się w stronę domu z numerem 341. Weszłam po schodkach ciągnąc za sobą bagaż. Odłożyłam walizki na bok i zapukałam, długo nie musiałam czekać. Drzwi otworzył mi wuj Harold, nastała cisza. Postanowiłam ją przerwać.
- Cześć wujku.
- Eleanor - powiedział nie pewnie ,i przytulił mnie.- Co ty tu robisz? -zapytał.
-Przyjechałam was odwiedzić - odpowiedziałam.
-Wchodź do środka ,a ja wezmę twoje walizki. - oznajmił. Uśmiechnęłam się i ruszyłam ku środka domu , jednak zatrzymałam się przed progiem. Skierowałam głowę ku dołu, wiedziałam ,że jak go przekroczę  ,to wniosę smutek do tej rodziny. Zrobiłam krok do przodu i weszłam . Zaczęłam się rozglądać . Nagle z kuchni wyszła ciotka Wanda. Zrobiła wielkie oczy i przytuliła mnie .
- Eleanor co ty tu robisz? - zapytała z ciekawością.
- Przyjechałam was odwiedzić - odpowiedziałam niechętnie.
- Zapraszam do salonu - oznajmiła po czym zaprowadziła mnie do niego
- Jaki on jest ładny - powiedziałam , przecież trzeba było się podlizać.
- Herbaty ? -zapytał wuj.
- Nie ,dziękuję a gdzie Karina ? - padło następne pytanie .
- Ona jest u Stefana wróci bardzo późno - oznajmiła ciotka.   
- Aha , moglibyście mi pokazać mój pokój ,ponieważ chce się najpierw wypakować ? - zapytałam.
-Ależ oczywiście . - odpowiedzieli równo.
Zaprowadzili mnie po schodach na górę , mój pokój znajdował się po prawej stronie. Po lewej był drugi za pewne Kariny.
- To porozmawiam z wami za chwilkę - oznajmiłam i weszłam do pokoju , walizki położyłam w koncie. Popatrzyłam na zegarek była godzina 17:50. Wyszłam z pomieszczenia , usłyszałam jak wujkowie rozmawiają ich głos dobiegał z kuchni. Przeszłam na drugi koniec przedpokoju i otworzyłam drzwi. Bez wahania weszłam do pokoju Kariny i zaczęłam szperać jej w biurku , znalazłam to co miałam znaleźć i skierowałam się ku wyjścia. Zeszłam po schodach na dół.
- Nie gniewajcie się ,ale muszę coś załatwić - powiedziałam do wujków i wyszłam. Zapewne byli zdezorientowani. Zadzwoniłam po taksówkę ,przyjechała po pięciu minutach. Wsiadłam i powiedziałam.
- Na ulicę Wylie Southeast,
Jechałam z 15 minut. Gdy taksówka nareszcie się zatrzymała wysiadłam z niej i udałam się w stronę ogromnego domu ,położonego oddzielnie od innych posiadłości. Gdy już byłam przed drzwiami ,zapukałam..

_____________________________________________________________________________
Od MK: 
 Pierwszy rozdział na moim nowym blogu. Pisałam go z dwa dni , myślę ,że się wam spodoba.
Liczę ,że rozdział was zainteresował . Zapraszam do komentowania ;). Bardzo jest to dla mnie ważne.
:*